poniedziałek, 14 listopada 2011

Czeski Raj cz. I


Po przeprowadzce do Czech zacząłem się rozglądać za miejscami w których mógłbym robić to co najbardziej lubię, czyli łazikowanie po wszystkim co wystaje nad poziom morza/ którego akurat w Czechach nie ma, co niewiele mnie zmartwiło/. Przekopałem większość zasobów internetowych na temat pasm górskich naszych południowych sąsiadów i pierwszy wybór padł na Park Narodowy Czeskiego Raju. Zakupiłem mapę rejonu, zaplanowałem co nieco i w jeden z wolnych pogodnych weekendów ruszyłem na odkrywanie "raju".  Postanowiłem zacząć od rejonu miejscowości Mala Skala, gdzie jak wyczytałem z mapy, zaczynają się szlaki pozwalające zrobić pętlę wokół najciekawszych miejsc maloskalska .
zamek Vranov
Ruszyłem więc czerwono znakowanym szlakiem w kierunku pierwszego mojego celu wznoszącego się nad miejscowością -zamku Vranov oraz znajdującej się tuż obok platformy widokowej z widokiem na dolinę rzeki Izery . Zamek niestety był zamknięty, z powodu osunięcia się skał, ale widoki z platformy były przepiękne.


                                                                                                                                                                Po napojeniu się widokami ruszyłem dalej czerwonym szlakiem w kierunku następnego celu- zamku Frydstejn. Szlak prowadził cały czas pomiędzy skalnymi ostańcami na wierzchołki których można było się wdrapać co ułatwiały schodki i drabinki. A wdrapać się było warto dla samych widoków.





 Po około dwóch godzinach kluczenia pomiędzy fascynującymi skałkami dotarłem do ruin zamku Frydstejn. No i niestety znowu pech, zamek zamknięty. Pozostało jedynie zrobienie paru fotek z zewnątrz i po wspinanie się na mury.



 Po zakończeniu sesji fotograficznej zmieniam szlak na niebieski prowadzący do wieży widokowej zlokalizowanej na  szczycie Kopaniny skąd mam zamiar podziwiać panoramę Karkonoszy i Gór Izerskich. Teraz szlak prowadzi już drogą pomiędzy polami skąd już mam możność podziwiania ośnieżonych szczytów Karkonoszy.


 Po około godzinnej wędrówce docieram pod szczyt Kopaniny gdzie na moje szczęście znajduje się hospoda, jestem już trochę głodny i spragniony więc serwuję sobie gulasz z knedlikami i złocisty napój. Po zaspokojeniu pragnień i chwili odpoczynku kieruję się do wieży widokowej. Cóż za niespodzianka... otwarte! Wspinam się krętymi schodami na górę i podziwiam...robię fotki...dookoła same góry, a w głowie już powstają pomysły na kolejne wędrówki.


 No ale niestety czas leci, więc zaczynam  zamykać moją pętlę i powoli pomiędzy polami , częściowo lasem, ale cały czas z widokami na Karkonosze schodzę do miejsca skąd wyruszyłem. A na dole niespodzianka! Autobus,którym miałem wracać... ot tak sobie nie jedzie. Na szczęście dowiaduję się że oprócz autobusów kursują tutaj również pociągi, co prawda po drugiej stronie miejscowości i dopiero za dwie godziny, no ale cóż dzięki temu pozostały czas wykorzystuję na degustację złocistego napoju i zwiedzanie miejscowości. I w taki sposób kończę swój pierwszy wypad do "raju". Już niedługo następne...

Link do albumu
https://picasaweb.google.com/107035637076594621944/Maloskalsko?authuser=0&feat=directlink


2 komentarze:

  1. Witam, z zainteresowaniem zerknęłam na Twojego bloga - tematyka jest mi bliska, tez lubię Czechy i skałki (mam też posty o nich):-) Fajnie się u Ciebie zapowiada:-) wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki za życzenia:-) wzajemnie:-) skałek na blogu nie zabraknie :-)

    OdpowiedzUsuń